No cóż ja mogę poradzić, że to słowo w tym, miesiącu tak się do mnie przyczepiło. No nic. Widać ten miesiąc taki ma być - patriotyczny tak czy owak.
W ramach rozbudzania patriotyzmu lokalnego i dbałości o znajomość własnego miasta przeczytaliśmy książkę, opowiadanie właściwie, Doroty Terakowskiej Babci Brygidy szalona podróż po Krakowie. Przyjemność podwójna, bo ilustracje i opracowanie graficzne Bohdan Butenko.
Opowieść o tym, jak Bartek zachorował i przyjechała do niego babcia Brygida, z którą ruszył w miasto. Krótka opowieść, bo Bartek chorował tylko 3 dni, zdążyli zobaczyć tylko Rynek i wieżę Mariacką oraz odwiedzić smoka w jamie. Tej babci, o dość niezwykłej aparycji i w pumpach, Bartek nigdy nie widział, i nie wiedział, że ją ma, ale babcia okazało się miała na tyle zdecydowany charakter, że chłopiec szybko przestał z nią dyskutować (np. na temat nie wpuszczania obcych osób do domu). Babcia miała też niezwykłą parasolkę i chustkę oraz pojemną torbę. A także kilku innych wnuczków w kilku innych miejscach na świecie. A tym razem odwiedza Bartka, w Krakowie i życzy sobie zwiedzić miasto. Dla zaniepokojonych stanem zdrowia chłopca mam wiadomość, że babcia w cudowny sposób usuwa na czas zwiedzania oznaki choroby, a po wszystkim chłopiec ląduje od razu swoim łóżku...