Prawdopodobnie to dla nich nawet lepiej, gdy ich książki nieco je przerastają. Książki dla dzieci powinny zawsze, podobnie zresztą jak i ich ubrania, pozostawiać możliwość dorośnięcia do nich; a książki dodatkowo powinny stanowić bodziec do tego dorastania.
J.R.R. Tolkien

poniedziałek, 29 listopada 2010

Zamieniam się w smoka.

Książka, którą kupiłam sobie głównie - są takie momenty, że... też zamieniam się w smoka. A może raczej chciałabym zamienić się w smoka, bo on jakiś bardziej do rzeczy niż ta mama z pierwszej strony... A poza tym...smok to smok, od smoka nie można za wiele wymagać (a od mamy owszem, owszem). No więc bywają  takie dni, że też chciałabym zasnąć na dywaniku przy ścieleniu łóżka. Jak mama Filipa. Dziesięcioramienna, zabiegana i pokrzykująca na swojego synka, który znosi to ze stoickim spokojem i typową dla dzieci specyficzną "głuchotą". A nic tak nie wyprowadza z równowagi, jak stoicki spokój innych, a zwłaszcza dzieci....Pewnego dnia chłopiec się budzi i mama jest smokiem. Tak po prostu. Zobaczcie sami.

Zabawna książka, ale jak widać może skłonić do refleksji ;) Zabawnie narysowana przez autorkę. Młodego czytelnika wprowadza najpierw w zdumienie, a potem bawi na równi z czytającym rodzicem.
Acha, a przy okazji okazuje się, tak jak przy Cudakach-Opakach, że dzieci mimo swojej "głuchoty" doskonale wiedzą co można, a czego nie można...






Filip i mama, która zapomniała
tekst i ilustracje
Pija Lindenbaum
wyd. Zakamarki
oprawa twarda
obrazki = tekst 

Pierwszy śnieg!

Spadł w sobotę. A dziś już jeżdżą pługi :D I dalej pada. Stasiek wniebowzięty.
Z okazji pierwszego śniegu wyciągnęłam zimową książeczkę o pierwszym śniegowym dniu - The Snowy Day.
Czytamy oczywiście codziennie - na zmianę z książką O zimie.
Jest to opis jednego zimowego dnia i co można takiego dnia robić: ślady na śniegu, bałwany, bitwy śnieżkami (ale to jak się jest wystarczająco dużym ;)). Czyli historia taka, jaką lubią dzieci, bo łatwo się identyfikują z głównym bohaterem. Po trzykrotnym przeczytaniu jej przeze mnie, Stasiek dwa razy przeczytał mi ją sam! :D  W dodatku dodając co nieco od siebie i nieco zmieniając fabułę :) - udający wspinacza/alpinistę Piotruś  okazało się udaje tak na prawdę ...pieska - bo wchodzi na górkę na czworakach :D 
Bardzo przyjemne, dość schematyczne, ale pełne uroku kolażowe malarskie ilustracje. I prosty tekst. A wszystko sprzed prawie 50 lat! Jak widać w temacie śniegu niewiele się zmieniło!
Coś mi się wydaje, że polubiliśmy pana Keatsa.

Książeczka jest mała i kartonowa, kupiłam ją już też z myślą o Bracie. Jednak są też wersje papierowe, w miękkich i twardych okładkach.












 






 






The Snowy Day 
tekst i ilustracje
Ezra Jack Keats
wyd. Viking/Penguin Books USA, 1996
książeczka kartonowa
obrazki > tekst 




W 1963 r. Ezra Jack Keats otrzymał za The Snowy Day Medal Caldecotta - nagrodę dla najlepszej amerykańskiej książki obrazkowej.

czwartek, 25 listopada 2010

Oglądamy

No bo jednak nie tylko czytamy. Choć miało być o książkach, ale... trochę jakby zresztą.

piątek, 19 listopada 2010

Goniąc supermarkety ;) Idą Święta

Dziś - 18 listopada - pierwszy raz rozmawialiśmy o Mikołaju (tak na poważnie ;)), usłyszałam piosenkę na jego cześć przygotowywaną w przedszkolu, a na dobranoc czytaliśmy o Bożym Narodzeniu i rozmawialiśmy o liście do Świętego. W sumie Stasiek i tak jest spóźniony w stosunku do supermarketów o jakieś prawie 3 tygodnie, a na list najwyższa pora się robi chyba. Postanowiłam więc napisać o naszych świątecznych książkach - wszak nie ma co z tym czekać do Wigilii, skoro mogą się przydać zawczasu.

czwartek, 18 listopada 2010

Cudaki-Opaki

Obawiałam się trochę tej książki, choć pociągała mnie też (skutecznie jak widać) No, że teraz będziemy tym bardziej walczyć o wychodzenie zimą w krótkich spodniach, jedzenie na podłodze, rysowanie na ścianie... Ale nie. Nie ma problemu. Stasiek natychmiast wyczuł opaczność całej historii i świetnie wie, co jest w niej nie tak. Trochę to dziwne skądinąd, może działa na zasadzie "wiem, czego mi zabraniają"... Co więcej, bawi go ten świat wywrócony do góry nogami. I o to właściwie chodzi.
Ale o co chodzi?

Skok w Nieznane

Stasiek raczej jest fearless, a przynajmniej sprawia takie wrażenie. Jednak polubił Wiewóra Wystrasznego. Ten za to boi się Nieznanego, bo w Nieznanym czają się Małe Zielone Ludziki, zabójcze pszczoły, trujący bluszcz, rekiny, no i wszędobylskie mikroby. Dlatego lepiej być przygotowanym na Wszelki Wypadek (który oczywiście lepiej, żeby się nie wydarzył) oraz unikać Zmian, najlepiej poprzez unikanie Wszystkiego... Taktyka... hmmm mająca swoje wady i zalety (rzetelnie w książeczce opisane). Wszelki Wypadek jednak oczywiście się wydarza i zaczyna się Przygoda. Na miarę Wiewióra W. oczywiście.

wtorek, 9 listopada 2010

O zimie jesienią

No to pierwsza z nowej kupki. Mimo, że jesień w pełni O zimie. Bardzo się Staśkowi spodobała, bo nie może się doczekać zimy i ... zimy, jak z uporem mówi na śnieg. O dziwo żadna tam historia, ot kilka wiadomości o zimie, jaka jest. Że śnieg i co można z nim robić, że czasem pada leniwie, a czasem duje zadymką, że szybko robi się ciemno i co będzie, jak śnieg w wiaderku zabierzemy do domu. A cały urok w ilustracjach Kristiny Digman.





Görel Kristina Näslund
O zimie
ilustrowała Kristina Digman
wyd. Zakamarki, Poznań 2008
twarda oprawa
obrazki > tekst 

poniedziałek, 8 listopada 2010

Mrrrrrrrr....

...to mruczenie zadowolenia smoka leżącego na skarbach...
















Byliśmy w sobotę na Targach Książki.... mrrrrrrr.....
Będzie o czym pisać :D Już jest!

piątek, 5 listopada 2010

Pudło! Pantofel!

A skoro przy Janoschu jesteśmy. Jakiś czas temu kupiłam wychwalaną tu i tam książkę Ach jak cudowna jest Panama. I przyznam się. Nie powaliła mnie na kolana od pierwszego wejrzenia.  Ani treściowo, ani plastycznie. Dodatkowo chyba była trochę za wcześnie, bo Stasiek wtedy mało był zainteresowany dłuższymi utworami literackimi. Ale przyszedł Dzień, w którym książka przestała być za długa, zaczęła być interesująca. A potem kolejny, kiedy zza drzwi, za którymi teoretycznie tata usypiał syna, usłyszałam chichot, a potem radosny, szczery śmiech Staśka. I tak dłuższą chwilę. Okazało się, że tak bezmiernie ubawił go następujący fragment: 

Literki znów

Dzieć mnie rozpracował. Któregoś dnia poprosił o podanie książki.
- Jaką?
- Nową.
- Jaką nową? Skąd mam wziąć nową książkę?
- Z półki, mamo. Ty masz tam takie nowe.
No racja, mam. Więc sięgnęłam do jednej z wiewiórczych dziupli i wyciągnęłam. Tym razem o literkach.
Słownik obrazkowy Misia i Tygryska, Janoscha. Wciąż nie wiem, czy do końca lubię bałaganiarską kreskę Janoscha. Ale jest ona inna. A z tym humorem jakoś nam po drodze. Książka całkiem wielka, bo ponad 80 stron, na których zilustrowano różne rzeczy na różne literki. Np. na  P jest Panda przytula się do paczki, na K Kanarek nie kocha klatki, a na W warzywo wypoczywa. Książka na teraz i pewnie na potem, jak literki przestaną być samodzielnymi tworami i zaczną się łączyć w stada.







Janosch
Słownik obrazkowy Misia i Tygryska
wyd. Znak, Kraków 2009
oprawa twarda
obrazki = tekst 

O misiu

Bardzo miłe dwie książeczki o misiu Alusiu. I to spoza nurtu znanych wydawnictw dla dzieci i tzw. "dobrych księgarni";). Ot taki traf - jedną dostał Stasiek w prezencie, drugiej szukałam już świadomie. Z ruchomymi elementami, czyli strzałkami do pociągania i ruszającym się zwierzakami. Sympatyczne ilustracje bujnego kolorowego lasu, pełnego kwiatów i zwierząt. W jednej Aluś z mamą idą na plac zabaw, po drodze spotykają różne groźne zwierzęta i Aluś się trochę boi. A w drugiej to mama się trochę boi, bo nie może znaleźć Alusia, a to już pora udać się do łóżka. Zabawa w chowanego z ruchomymi elementami to coś co dzieci lubią. Trochę młodsze zwłaszcza, ale i takie nieco już starszakowate, jak Stasiek.




Nie bój się Alusiu
Gdzie jesteś Alusiu
Mathew Price
ilustrowała  Emma Chihester-Clark
wyd. Panteon, Wrocław 2005
obrazki > tekst 

czwartek, 4 listopada 2010

Baj na ścianie

Bardzo chciałam tę książkę dla Staśka, bo pamiętam ten wiersz z dzieciństwa, więc sentymentalnie miało być. I chyba nie tylko ja pamiętałam, bo książkę dostaliśmy od mojej mamy. Bardzo jest łanie wydana, z delikatnymi ilustracjami Pawła Pawlaka.
Baj jest taki, jak zapamiętałam. Ale okazuje się, że wiersze Kazimiery Iłłakowiczówny wcale nie są takie proste. Nie mają jednoznacznych, łatwych rymów, czasem mają zaburzony rytm. Musze przyznać, że tak z marszu trudno się je czyta na głos. Momentami przypominają mi bardziej haiku. Często opisują jakiś moment tylko, nie całą historię. Bywają więc punktem wyjścia do snucia historii, w której by się zmieściły. Czasem pobrzmiewa w nich echo "ich" czasu, w języku, użytych słowach, przywołanych sytuacjach.
Wydają się trudne, ale Stasiek i tak czasem wyciąga ją do wieczornego czytania.  I nawet mu nie przeszkadza moje kulawe momentami czytanie. Więc może to kolejny przykład tego, że to wiedza przeszkadza nam w "czystym odbiorze"?


TU można zajrzeć do środka




Kazimiera Iłłakowiczówna
Chodzi,  chodzi Baj po ścianie...
ilustrował Paweł Pawlak
wyd. Media Rodzina, 
oprawa twarda

Pierwszy atlas

Kupiłam, bo:
-wreszcie wypuścili mnie do sklepu ;)
-Stasiek ma etap pytań "gdzie mieszka żyrafa"
-rano P. czytał mi artykuł o Elżbiecie II :D
 I może Stasiek już trochę za duży (na szczęście jestem kryta - kolejny Czytelnik już rośnie ;)), ale książka urocza, no i ta Elżbieta...
Para do Mojego pierwszego alfabetu, wyd. LektorKlett.
Na kolejnych stronach kolejne kontynenty i wybrane (mocno wybrane...) informacje na ich temat. Z ilustracjami Pawła Pawlaka, więc bardzo przyjemne. I na każdej stronie mieszkaniec kontynentu, mniej lub bardziej reprezentatywny (zgadnijcie, kto w Europie :D) zgrabnie uszyty przez Ewę Kozyrę-Pawlak (a więc spółka rodzinna).







Podróż dookoła świata
Mój pierwszy atlas świata.
ilustracje Paweł Pawlak, Ewa Kozyra-Pawlak
wyd. LektorKlett, Poznań 2009
książka kartonowa