Prawdopodobnie to dla nich nawet lepiej, gdy ich książki nieco je przerastają. Książki dla dzieci powinny zawsze, podobnie zresztą jak i ich ubrania, pozostawiać możliwość dorośnięcia do nich; a książki dodatkowo powinny stanowić bodziec do tego dorastania.
J.R.R. Tolkien

czwartek, 24 maja 2012

Stare plastry

Ostatnia Nusia.
Ostatnia, bo najpóźniej ją kupiłam, a nie, że ostatnia, bo najsłabsza, czy że najmniej ją lubimy. Choć przyznam się - faktycznie do tej części przekonywałam się najdłużej, ba, był nawet moment, że uważałam, że jest ZBYT i nie musimy jej mieć, bo przecież (tak mówią) nie trzeba mieć wszystkich książek na świecie. Zbyt zakręcona, zbyt szalona, zbyt niezrozumiała (dla dorosłych oczywiście, dzieci nie maja z nią najmniejszego problemu). No - ZBYT po prostu.
- Bidel-badel, puti-puti.



Bo o czym jest. Nusia z rodzicami jest "na wczasach". Kiedyś na wczasy jeździło się do Rowów, teraz wypada przenieść się do ciepłych krajów, zamieszkać w Hotelu i leżeć przez całe ciężko opłacone dwa tygodnie nad basenem tegoż. Co niniejszym czynią rodzice Nusi. Ona sama wcale nie jest zachwycona z tego powodu. Bo w Hotelu nie ma dzieci i nie ma piasku. W dodatku Nusia nie chce pływać w basenie pełnym radosnych panów krzyczących "Spriszen-spraszen!". Nie powiem - bardzo świetnie ją rozumiem i jej niechętna postawa jest mi bliska. 
Ale co potem.
Nusia wymyka się z Hotelu (gdzie w tym czasie byli rodzice?! ...głupie pytanie, bo rodzice siedzą nad basenem...). Odnajduje plażę i już jest fajnie, bo można kopać dołki dla syren (swoje niebieskie wiaderko Nusia ma ze sobą). A potem Nusia odnajduje na małej wysepce spocone owce. Następnie: doi je (!), karmi STARYMI PLASTRAMI, uczy pływać, obcina im futra, ubiera...  Rozumie je i ich potrzeby, choć owce rozmawiają z nią w swoim - dziwnym! - języku. Prawdopodobnie dlatego, że Hotel znajduje się w Innym Kraju. Dorośli w Hotelu też dziwnie mówią.




Ilustracje są żółto-turkusowe, letnie i upalne.
Być może jest to książka o nieumieniu/niechceniu pływania do czasu, aż znajdzie się ktoś mniejszy, którego pływania trzeba nauczyć. Być może. O ile nie jest to ZBYT daleko idąca interpretacja. Ale żeby być pewnym trzeba by zapytać dzieci, ponieważ one najlepiej rozumieją mowę owiec i Nusi.
 -Piri-piri-hoho.

A sama już nie pamiętam, czemu tak mnie przerażały te stare plastry...


 




Nusia i baranie łby
Pija Lindenbaum
wyd. Zakamarki 2008
oprawa twarda
ilustracje = tekst

3 komentarze:

  1. No co Ty! Owce Cię nie przekonały i ten odgłos jak się śmieją?!
    Piri-piri hoho :)
    Kochamy Nusię uczącą pływać ledwo zipiące owieczki - zaraz po Nusi tresującej wilki :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Owce nam się podobały. Plastry zdecydowanie mniej ;-)

    OdpowiedzUsuń
  3. E tam, najbardziej "zbyt" jest moim zdaniem "Nusia się chowa", a ta z baranimi łbami to moja ulubiona :-) I nie rozumiem szumu wokół jedzenia plastrów, prędzej zrozumiałabym szum wokół niemowlaków upuszczonych na podłogę ;-)
    Pozdrawiam
    Bruy-ere

    OdpowiedzUsuń