Prawdopodobnie to dla nich nawet lepiej, gdy ich książki nieco je przerastają. Książki dla dzieci powinny zawsze, podobnie zresztą jak i ich ubrania, pozostawiać możliwość dorośnięcia do nich; a książki dodatkowo powinny stanowić bodziec do tego dorastania.
J.R.R. Tolkien

niedziela, 29 stycznia 2012

Kot Chiński

Długo mieszkałam z psem i do tej pory lubię wytarmosić jakiegoś przyjaznego, słusznych rozmiarów Pana Psa. A z kotami to ą, ę nie bardzo wiem, jak się obsługuje. One to wiedzą (te koty) i patrzą na mnie jakoś tak ... z pobłażaniem.
Ale łaził za mną Kot (za mną, przyznaję się od razu, nie jest to książka ze staśkowej półki, choć wszędzie opatrzona etykietą "dla dzieci"). Odkąd się dowiedziałam, że jest taki kot, to łaził. Trochę ja za nim łaziłam też. Ale nie chciałam kupować kota w worku. No, bo na kotach to się znam nie za bardzo. Wcale. Nie wiem ile razy podchodziłam, oglądałam, odkładałam. Podchodziłam, podczytywałam, odkładałam. Sama nie wiedziałam, co z tym kotem zrobić.
Teraz przyszedł do mnie, siedzi, staranie owinięty trzy razy swoim długim ogonem, a ja nadal nie wiem.


Opowieść biegnie swoją przewidywalną drogą. Kot podsłuchuje mędrców rozmawiających o tym, że jest jakieś Nie-Tu, postanawia zobaczyć je na własne oczy. Po drodze stawia czoło niebezpieczeństwom i wyzwaniom, nabywa mądrości i doświadczenia. Dociera do celu podróży i ...wraca.

Ma w sobie jakiś urok, ten Kot, choć mnie nie do końca porusza (jak to mnie - kot). Ale Kot, jak to kot, nie jest, ale może być.
Może to być baśń o podróżującym kocie. Może to być baśń o kocie walczącym. Może to być przypowieść o poszukiwaniu własnej drogi, o pogoni za marzeniami, o znaczeniu doświadczenia. Może.
Ja myślę, że to także zabawa konwencją, żart autora. Ze wschodnich opowieści przesiąkniętych medytacją. Z chińskich opisów mądrych mężów. Z przypowieści niosących mądrość i otuchę. W końcu - z naszej potrzeby doszukiwania się w opowieściach (zwłaszcza tych wschodnich) przesłania, mądrości i otuchy. Wiele tam ironii, mrugania okiem i dowcipu. To powtarzane wiele razy, że kot był inteligentny, piękny I SKROMNY bardzo. Rozmowa ze Statkiem nad Statkami (mów mi Wuju). Te opisy hołdów składanych kotu w Paryżu. No i całe to odkrycie Towarzystwa Lotofagów:
- Miły panie, ile ryb pan dziś złowił? [...]
Rybak spojrzał na niego ze zdumieniem i odparł:
- Mój mały kotku, chyba jesteś ze wsi. Nie złowiłem ani jednej ryby. [...]
- No ale czy wcześniej złowił pan jakieś ryby?
- Nigdy, ty mój głuptasku. Czy nie możesz zrozumieć, że ja po prostu ł o w i ę? [...]
- To jest dopiero dziwne miasto - rozmyślał Kot. - Ale na pewno jest bardzo szczęśliwe. - I nagle poczuł się tak, jakby ktoś uwolnił go od wszystkich niepotrzebnych myśli. Było mu lekko i dobrze.
Pojął, że dotarł do członków Towarzystwa Lotofagów. Trochę się zdziwił, bo słyszał, wcześniej, że Lotofagowie siedzą nad Rzeka Lotosu i pogrążeni w marzeniach ssą duży palec u nogi. Nie ma bowiem na świecie zajęcia bardziej uszczęśliwiającego niż siedzenie nad rzeką, snucie marzeń i ssanie dużego palca u nogi. Do tego potrzebne jest jednak osiągnięcie szczególnego stanu ducha [...] Udaje się to tylko duszom szczególnie leniwym i spokojnym, które wzniosły się ponad wszystkie walki i dążenia tego świata. 
Ci rybacy nie ssali palców nóg, Chiński Kot zrozumiał jednak, że nie śmią tego robić, bo zbyt wiele osób przechodzi obok i na nich patrzy. Zamiast tego łowili i marzyli. To musiała być paryska filia Towarzystwa Lotofagów.
A na koniec dowiadujemy się, ze całej tej historii nie opisano na starożytnym chińskim zwoju, ale została opowiedziana przez paryską, hotelową kotkę, która w dodatku zarzuca autorowi brak rozgarnięcia i zbytnią łatwowierność.

Jest też w tej książce pewna niespójność. Z jednej strony szum rzeki, chińskie pejzaże, marzenia, mruczące koty, inteligentne i bardzo skromne, nawet w Paryżu. A z drugiej strony bardzo dużą część książki zajmuje wojna Kota ze szczurami, jaką toczył na pokładzie Statku nad Statkami. I nie jest to zawoalowana jej metafora, a całkiem dramatyczny i ciemny, drastyczny może nawet momentami opis (nie wiem, czy to zresztą nie najlepszy fragment całej książki). I tutaj się wyjaśnia, dlaczego kategoria Starszaki. Choć nie tylko dlatego.



Dziwny więc jest ten Chiński Kot. Niejednoznaczny. Jak to kot.
Niepokojące ilustracje autorstwa Marii Ekier.
Zupełnie nie wiem dlaczego, ale przypomniały mi się przy tej lekturze baśnie ilustrowane przez Stasysa, które miałam w dzieciństwie, a z których pamiętam tylko wrażenia. Może to też taka książka - nie do końca zrozumiała baśń, z niepokojącymi ilustracjami, która zapada w pamięć.








Chiński Kot
Mika Waltari
ilustrowała Maria Ekier
wyd. Bona 2011
oprawa twarda
tekst > ilustracje




Wydawnictwu dziękuję za książkę

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz