Prawdopodobnie to dla nich nawet lepiej, gdy ich książki nieco je przerastają. Książki dla dzieci powinny zawsze, podobnie zresztą jak i ich ubrania, pozostawiać możliwość dorośnięcia do nich; a książki dodatkowo powinny stanowić bodziec do tego dorastania.
J.R.R. Tolkien

sobota, 22 lutego 2014

Nie tylko o trollach

Mniej więcej rok temu wciągnął mnie w swoje krzaki Baśniobór.
Widać zimowa aura styczniowa i podświadoma potrzeba odseparowania się od blue monday'a i jemu podobnych sprawia, że chętnie zanurzam się w baśniowe krainy i klimaty. W tym roku też czegoś podobnego mi brakowało, aż trafiłam nad morze. Morze trolli.
I tak płynnie łącząc role matki, żony i pracownika miesiąca niepostrzeżenie przebyłam w trzech tomach krainę trolli - Jotunheim, elfów i morskich ludzi, nie mówiąc o dłuższych popasach na gościnnej ziemi Sasów i może nieco mniej gościnnej, ale chyba ciekawszej ziemi Ludzi Północy.




Zaczyna się to wszystko w małej saskiej wiosce, kiedy 11-letni Jack zostaje uczniem barda. Jest rok 793. Wikingowie niszczą klasztor na Świętej Wyspie Lindisfarne. Okazje się, że morze, do tej pory stanowiące ochronę, teraz staje się zagrożeniem. Jack uczy się przywoływać mgłę, która ma ukryć wioskę przed oczami najeźdźców. Pewnego dnia niezwykły cień atakuje barda. Tego samego dnia Jack i jego młodsza siostra zostają porwani przed grupę okrutnych berserków królowej północy...


Nancy Farmer stworzyła niesamowity, niezwykle spójnie wymyślony świat czerpiący z mitologii nordyckiej, celtyckiej, irlandzkiej i staroangielskiej. Niebywale sprawnie połączyła opowieści o Walhalli i okrutnych Wikingach z legendami o św. Kolumbanie i podaniami o tajemniczych Piktach. Połączyła sagę ze źródłami historycznymi, przygodę z opisem obyczajów. Ukazała świat chrześcijański i przedchrześcijański i to, że w pewnym momencie musiały oba te światy współistnieć. Stworzyła też postacie z krwi i kości (i odrobiny magii jeśli było trzeba).


Pierwszy tom jest świetny, zaczyna się na słonecznym wybrzeżu, żeby powoli zanurzać się w mroczne mgły snujące się nad morzem. Jest ciemno, mokro i okrutnie. Bardzo klimatycznie. W pewnym momencie autorka jednak przypomina sobie, że bohater ma tylko 11-lat (a i domniemany czytelnik pewnie podobnie) i opowieść zmienia się w barwną przygodę i taką już pozostaje w kolejnych tomach. Są oczywiście momenty grozy i napięcia, ale nic już nie ma takiego klimatu, jak podróż Jacka przez morze na statku berserków. Mąż trochę był zawiedziony tą zmianą nastroju i nie sięgnął po następne tomy (na razie), ale ja z dużą przyjemnością wyczytałam wszystko do dna (morskiego).

Tu jest cała wiki poświęcona tej serii.

Nancy Farmer
Morze Trolli
Dziki ogień
Szkoła bardów
wyd. Jaguar
oprawa miękka

16 komentarzy:

  1. Ja o tej porze roku chyba też potrzebuję trolli:( Najchętniej takich, co będą grzmocić po łbach tych, których wskażę palcem!
    A tak serio, to myślisz, że nada się toto dla prawie dziewięciolatka, co to przeczytał właśnie Hobbita i zerka w stronę Władcy pierścieni, ale matka bije po łapach?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No nie wiem... nie mam doświadczenia z takimi samodzielnymi czytaczami... Jak oczytany i otrzaskany to pewnie tak. Chyba. (asekuruje się, żeby nie było na mnie, że nie chce siadać na żadną łódkę z brodatym facetem :)) początek rzeczywiście jest dość mroczny (pół 1tomu), potem jest już przygodówka, choć nie brakuje jej tego, o czym pisałam - opisy obyczajów, elementy sagi. Może komentarz Anety trochę Ci rozjaśni.

      Usuń
    2. Komentarz Anety faktycznie mi rozjaśnił, choć także i zaciemnił, bowiem zostałam przytłoczona nadmiarem tytułów do sprawdzenia:)
      Myślę, że przetestujemy - mroczność powinien znieść, a jeśli nie, najwyżej załapie się na wspólne czytanie:)

      Usuń
    3. Hmm, nie wiem. Mój syn ma teraz 10,5 roku, jest w czwartej klasie. Gdy miał niespełna 9 był jeszcze w drugiej. Czy Farmer byłaby dla niego wtedy? Pewnie nie całkiem. Widzę dużą różnicę. Z drugiej strony - zdążył zaraz po 9-tych urodzinach przeczytać całego Pottera. Nie z mojej inicjatywy, wolałabym, żeby się wstrzymał, żeby więcej zrozumieć. Okazało się jednak, że całkiem dobrze objął całość, chociaż fajnie by było, żeby wkrótce do HP wrócił. Ostatnio musiałam zniechęcić do Pottera niespełna 7-latka, któremu starszy wręczył pierwszą część (młodszy zdążył już kilkadziesiąt stron przeczytać). Wolę jednak odczekać.
      Myślę, że do książek Farmer dobrze jest mieć jakieś rozeznanie w historii sprzed ponad 1000 lat, żeby nie potraktować książki tylko jako przygodówki, ale przyswoić także trochę wiedzy na temat realiów, współistnienia światów itd.

      Usuń
    4. Ze znajomością realiów jest całkiem nieźle jak na taki wiek - po pierwsze, jest namiętnym oglądaczem całej serii Był/byli sobie..., a w którejś części na pewno było tez i o Wikingach. Jest też teraz w trzeciej klasie, w której nie o takich rzeczach dzieciaki sobie opowiadają:)
      Mając jednak jako alternatywę to, że weźmie się za Władcę pierścieni, myślę że Farmer wygrywa w cuglach!

      Usuń
    5. Myślę, że ani Władca, ani wikingowie krzywdy mu nie zrobią. Możecie sprawdzać;)
      A jeżeli chodzi o C.S. Lewisa, to nie zapominajcie o "Pakamerii".

      Usuń
  2. Mój 10latek atakował mnie w zeszłym tygodniu telefonami (on był chory pod opieką taty, a ja byłam w pracy, nie mogłam rozmawiać, odrzucałam połączenie, ale był uparty), żeby się podzielić informacją, że Olaf nie żyje:) (Wiedziałam, bo czytałam chwilę wcześniej:)
    Farmer o niebo lepsza literacko od Mulla!
    U nas wikingowie na tapecie od końca roku - film "Jak wytresować smoka" i jego książkowa trzyczęściowa aspiracja autorstwa Cressidy Cowell (10latek przeczytał piorunem, teraz czyta prawie 7latek), planuję powtórne obejrzenie "Sekretu księgi z Kells" (tam i brat Aidan i Pangur Ban i okrutni Wikingowie). I podczytuję Skroka "Czy wikingowie stworzyli Polskę".
    Czekają trolle w "Księdze Ludensona" i "Królewnie i goblinie". Zostawiłam je na wakacje. Ale wikińskich elementów szukam dalej.
    O czym tutaj: http://forum.gazeta.pl/forum/w,16375,130546327,,Wikingowie.html?v=2&wv.x=1

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, wyraźnie widać różnice poziomów między Farmer i Mullem, masz rację. Skojarzenie tylko przez wielotomową fabułę dla młodzieży i porę roku :)
      O Wikingach są różne takie quasi pop-upy i encyklopedie tematyczne. A Księżniczka i goblin to o ...goblinach ;) Nie umiem dopasować tej książki dobrze do wieku, czytałam Staśkowi, niezbyt go porwała, chyba nie skończyliśmy, z drugiej strony mnie wydawała się dla młodszych niż starszych bardziej. A tera widziałam, że jest druga część.

      Usuń
    2. "Królewna i goblin" mojemu Starszemu się podobała (czytaliśmy razem rok temu, kiedy miał nieco ponad 7 lat), na tyle, że zaopatrzyliśmy się już w "Królewnę i Curdie'go" i zamierzamy wystartować jak tylko zakończymy pobyt w Narnii (aktualnie 6. tom). Wydaje mi się, że z uwagi na pewną anachroniczność jest to książka, którą warto czytać wspólnie z dzieckiem. I myślę, że jeśli Stasiek nie dał się porwać, to może był jeszcze za mały do tej lektury? A może po prostu gustuje w czym innym?

      Usuń
    3. Wiem, że goblin to nie dokładnie to samo co troll, ale w sumie blisko:)
      Momarto - masz rację, że "Księżniczka i goblin" jest do wspólnego czytania i takie właśnie planuję. Rok temu młodszy jakoś dziwnie się przed tą książką wzbraniał, jakby się jej bał zanim jeszcze zaczęliśmy czytać. W rezultacie przeczytałam sobie. Bardzo mi się podobał klimat tej książki.

      Usuń
    4. No oczywiście wspólnie czytaliśmy Królewnę... Może rzeczywiście był za mały, albo było zbyt niepokojące, a czytaliśmy na jakimś wyjeździe (zauważam zależność). Z drugiej strony Narni wciągnął już 4 tomy.

      Usuń
    5. Ja nie mogłam wyciągnąć od syna dlaczego nie chce dać szansy "Królewnie", ale wyraźnie się tej książki bał. Nie przeczytaliśmy chyba ani strony.

      Usuń
  3. W kwestii trolli to jest jeszcze oczywiście przecudna Hilda.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hildy jeszcze nie znamy, ale jest też "Piecyk, czapeczka i budyń" - o najmilszym trollu na świecie.
      Bałtyckie Spotkania Ilustratorów kilka lat temu były poświęcone m. in. trollom. To było prawdziwe szaleństwo - gości było co niemiara, wśród nich Svein Nyhus, który jako historię o trollu przedstawił swojego "Złego pana".

      Usuń
  4. „Czy nadaje się" to zawsze najtrudniejsze pytanie, bo każde dziecko ma swój „tryb rozwoju". Gdy moja córka miała 2 lata, uwielbiała przestrzennego „Drakulę" (oczywiście wiedziała o tej książce, bo o 6 lat starszy brat ją czytał). Krzyczała: TLEW! i pokazywała na półkę, żeby jej zdjąć. Potem sprawa ucichła. Ostatnio obudziła się w nocy i przyszła do mnie, bo śniły jej się czerwone oczy. Długo zastanawiałam się skąd się to wzięło, raczej nie ogląda rzeczy, nad którymi nikt nie ma kontroli. Okazało się, że Drakula ożył, było ponowne czytanie, po prawie 4 latach. Teraz jest straszny. Żartowaliśmy sobie, że jest to książka dla dzieci od 0 do 2 i od 10 do 100.

    OdpowiedzUsuń
  5. Z moich obserwacji wynika, że nieco starsze dzieci boją się książek bardziej niż młodsze. Czyżby to była kwestia dojrzewania wyobraźni? Jeżeli chodzi o temat "nadawania się" - ja bardziej się martwię tym, że książka przeczytana za wcześnie może zostać "spalona" - dziecko zniechęcone np. brakiem zrozumienia nie wróci do niej wtedy, gdy zrozumiałoby więcej, albo uzna, że już czytało i wracać nie chce.

    OdpowiedzUsuń