Obrazek ze strony z fajoskimi koszulkami! |
Oto coś, na co ochotę miałam już od dawna, ostatnio wreszcie kupiłam sądząc, że to ostatni dzwonek, żeby - jako książka w 100% obrazkowa - zainteresowała Staśka. Chyba niepotrzebnie się obawiałam, bo książka przyciaga do siebie dorosłych na równi z dziećmi. Komputerowemu tacie również przypadła do gustu.
Czemu wspominam, że komputerowemu? Bo Pixorama, o której piszę jest w sam raz dla commodore'owca czy amigowca. Pamiętacie stare gry wgrywane na komputer z kasety magnetofonowej? Kanciastych policjantów goniących kanciastych złodziei? Prince of Persia ratującego kanciastą księżniczkę, a jak mu coś nie szło, roniącego kwadratowe krople krwi? Pierwszych Heroes'ów?
Czemu wspominam, że komputerowemu? Bo Pixorama, o której piszę jest w sam raz dla commodore'owca czy amigowca. Pamiętacie stare gry wgrywane na komputer z kasety magnetofonowej? Kanciastych policjantów goniących kanciastych złodziei? Prince of Persia ratującego kanciastą księżniczkę, a jak mu coś nie szło, roniącego kwadratowe krople krwi? Pierwszych Heroes'ów?
Tak właśnie wygląda pixel-art, obrazy tworzone dla monitorów. Ojcami chrzestnymi pixel-artu są twórcy Pixoramy, chłopaki z eBoya: Kai Vermehr, Steffen Sauerteig i Svend Smital. Tworzą gotowe obiekty pikselowe, które następnie wykorzystują do tworzenia nowych, niezwykle złożonych grafik. Ich sztandarowym dziełem jest właśnie Pixorama - panoramy różnych miast świata z ich charakterystycznymi budowlami, mieszkańcami, zdarzeniami, skojarzeniami, stereotypami.
Ale zwykle także z dziwnymi potworami w skali Godzilli atakującymi miasto, lub choćby tylko przechadzającymi się ulicami. Wszystko stworzone miliardami pixeli, tysiącami małych izometrycznych obiektów, wszystko zaludnione tłumem kanciastych ludzików, niebywale kolorowe.
Intryguje i zadziwia.
Goście z eBoya określają swoją sztukę jako przedłużenie dzieciństwa. Inspiracje czerpią z popkultury: zakupów, supermarketów, telewizji, zabawek, LEGO, gier komputerowych, filmów, wiadomości, kolorowych magazynów. Często używają znanych powszechnie symboli różnych marek (które nierzadko proponują im współpracę zresztą). Tworzony przez nich świat pełen jest robotów, potworów, samochodów, maszyn, broni i pięknych kobiet.
Tak tak, proszę Państwa, oto co podtykam moim niewinnym dzieciom: potwory, broń, przemoc i kobiety, dodajmy czasem nawet nagie! Tak, nagie, kanciaste, centymetrowej wielkości kobiety!
Sukces murowany. Mniejsza o te nagie kobiety (jeszcze), te interesują bardziej Brata - dla niespełna 2-latka "golas" jest jednym z najbardziej zabawnych słów i zjawisk na świecie. Za to walki potworów, różne ninja, superbohaterzy, roboty i monstertrucki pozostają chwilowo w ścisłej czołówce zaiteresowań PrawiePięciolatka (nie, żeby tylko). Cóż pozostaje? Podtykać odpowiednich superbohaterów i strawne wizualnie monstery. To podtykam.
Pixorama w wersji książkowej ma format i formę mamokopodobną - książka kartonowa 14 stron A4. Kilka wybranych panoram zespołu eBoy, z tych bardziej "normalnych" Londyn, Nowy Jork, Tokyo i Los Angeles.
Dobry podgląd książki można znaleźć w sklepie. A mnóstwo obrazków (tych i wiele innych) na stronie eBoy'ów.
eBoy
Pixorama
wyd. eBoy
książka kartonowa
książka bez tekstu
Witam
OdpowiedzUsuńSzukam chętnych, którzy mają ochotę przygarnąć bardzo fajną książkę o Czerwonym Kapturku :)
Szczegóły zabawy znajdują się tutaj:
http://ksiazeczki-synka-i-coreczki.blogspot.com/2012/07/dzien-czerwonego-kapturka.html
Z góry przepraszam za spam ;)
i jak wgrywałam gry z piszczącej kasety włożonej do magnetofonu Grundig... bardzo to miłe wspomnienie :) świetna ta książka!
OdpowiedzUsuńTakie piksele mają przecież nadal wielu wielbicieli. Wbrew pozorom to, co stare, wcale nie jest wymarłe. A i kolejnym osobom również się podobają. Gołe babki - no tak, one to akurat są zawsze i wszędzie :P
OdpowiedzUsuńBardzo fajnie napisane. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuń