Prawdopodobnie to dla nich nawet lepiej, gdy ich książki nieco je przerastają. Książki dla dzieci powinny zawsze, podobnie zresztą jak i ich ubrania, pozostawiać możliwość dorośnięcia do nich; a książki dodatkowo powinny stanowić bodziec do tego dorastania.
J.R.R. Tolkien

środa, 12 marca 2014

Zgrzebna babska kacabajka


Wiadomo, że dzieci z książek, z bajek, zewsząd uczą się nowych słów, wyrazów, zwrotów. Uczą się chętnie i nie wiadomo kiedy. Poszerzają sobie słownictwo. Potem taki niewielki Człowiek z poszerzonego słownictwa korzysta i zaskakuje otoczenie (i nieraz bawi, przyznajmy) sprawnie formułowanymi frazami:
- Mamo, chciałbym śniadanko. Będę nalegał, niestety.
- Tato, to jakiś nowomodny nonsens!
To małe próbki z 3,5-latków.

Wydaje się, że dzieci poszerzają sobie słownictwo z tego prostego powodu, że go nie mają. Jednak okazuje się, że niby-to ukształtowani i rozwinięci językowo dorośli także poszerzają sobie słownictwo obcując z dziećmi. Oczywiście, większość dorosłych właśnie wtedy przyswaja przynajmniej pięć trudnych do wymówienia nazw dinozaurów, komórek w organizmie odpowiedzialnych za to lub owo, ewentualnie nazwiska zagranicznych piłkarzy. Ale nie tylko.

Sformułowanie, o które poszerzyłam sobie ostatnio słownik i horyzonty to:
zgrzebna babska kacabajka

Chłopcy najpierw biegali po domu wykrzykując (!) "zgrzebna babska kacabajka" jeden przez drugiego (założę się, że popularność tej frazy wzięła się ze słowa babska, które należy do kanonu słów niebywale śmiesznych...chyba kiedyś o nich napiszę), w końcu jednak Stasiek zadał pytanie "Mamo, a co to jest kacabajka?". No i musiałam sobie poszerzyć.

Wszystko za sprawą Cypiska. Tego małego synka rozbójnika Rumcajsa i Hanki. I kolejnego Głosu, który pojawił się w naszym domu. Książki o Rumcajsie i Hance mamy od bardzo dawna, jednak ich czytanie - a może bardziej słuchanie, cóż, okazało się dość trudne. Co prawda od czasu do po kolejnej próbie czytania Staśkowi tata pogrążał się na dłuższą chwilę w tej ciekawej lekturze chichocząc pod nosem, ale sam Stasiek wolał zdecydowanie filmy o rozbójniku. Może było za wcześnie, a może chodziło po Głos (niczego nie ujmując tacie). Wiktor Zborowski radzi sobie świetnie, zarówno z tym - jednak dość trudnym - tekstem, jak i z przykuwaniem uwagi chłopaków, zwłaszcza Brata. A może chodzi o to, że przygody małego Cypiska są bliższe małym chłopcom?

Ponieważ nie mogłam kupić książki z przygodami Cypiska, kupiłam w końcu płytę i okazało się to dużo lepszym rozwiązaniem. Zajmuje dużo mniej miejsca na półce. A słuchać jest czego. Rozdziałów jest ponad 30 a całkowity czas nagrania to 5 godzin. 5 godzin ciekawych przygód, akcji, strzelania żołędziami, spotkań z dziwnymi mieszkańcami Rzaholeckiego Lasu i nie mniej dziwnymi mieszkańcami Jiczina i poszerzania sobie słownictwa. Prawie wystarcza, aż Starszy Brat wróci ze szkoły.



Václav Čtvrtek
Cypisek
czyta Wiktor Zborowski
wyd. Świat Książki
1 CD, format mp3
Czas nagrania 5 godzin i 10 minut



 
A dla wszystkich ciekawych, zniecierpliwionych i żądnych poszerzenia sobie - damska (choć niekoniecznie zgrzebna) kacabajka wygląda tak:
Zdjęcie z tej - czeskiej! - strony

3 komentarze:

  1. Mój (2,5 roku) ostatnio chodzi i mówi: "Mama była nieugięta" (Tony Ross, Gdzie jes mój nocnik), kilka miesięcy temu było "Co ty powiesz..." (Lato Stiny), a ostatnio wszystko kwituje: "No chyba!" (Pan Maluśkiewicz). Dzieci są fantastyczne :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Majka (1,5) jest na etapie pojedynczych słów, które łapie z powietrza, a ja cieszę się jak głupia, gdy o 6 rano wkłada mi palce do oka i mówi "OKO" :-)
    A co do Cypiska (i dwóch pozostałych płyt) w wykonaniu Zborowskiego - NIE-SA-MO-WI-TE! Jestem w tych płytach zakochana! Raz, że sam tekst zachwyca, a dwa, że Zborowskie zachwyca podwójnie :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Od około tygodnia mam przyjemność podzielania zachwytu nad interpretacją Zborowskiego, Młody (4,5 lat) ku mej radości wsiąkł w Cypiska (Rumcajs jak na razie jednak nieprzystępny), pochłonęły go kompletnie te klimaty wodników, rusałek, ale przede wszystkim pistoletów nabijanych żołędziami, generałów, marszałków - chyba nie mamy w naszych zbiorach książki podobnie militarnej i samo słownictwo też daleko odbiega od tego, co do tej pory czytaliśmy (rzeżucho, znasz jeszcze coś podobnego? militaria, ten nieco archaiczny język - fajna mieszanka Ctvrtekovi wyszła) - bardzo ciekawy eksperyment (szczególnie w kontekście dziecka otoczonego na co dzień innym językiem niż polski) - dzięki serdeczne za świetną i w sumie odważną podpowiedź!
    Pozdrawiamy serdecznie - groszki

    OdpowiedzUsuń