Prawdopodobnie to dla nich nawet lepiej, gdy ich książki nieco je przerastają. Książki dla dzieci powinny zawsze, podobnie zresztą jak i ich ubrania, pozostawiać możliwość dorośnięcia do nich; a książki dodatkowo powinny stanowić bodziec do tego dorastania.
J.R.R. Tolkien

czwartek, 21 stycznia 2016

Co oznacza skrót HP

Nadrobiłam zaległości i już wiem, że skrót HP wcale nie oznacza tylko marki drukarek i komputerów. Podejrzewam, że dla większości świata HP oznacza jednak Harry Potter. Tak, panie i panowie. Wtedy byłam "za duża" na potteromanię. Teraz okazało się, że jestem akurat. 

Wtedy, czyli gdy tysiące (?) dzieciaków rok w rok gromadziły się po nocach w księgarniach, żeby dostać wreszcie w swe spragnione dłonie nowy z siedmiu tomów, ja już "wyrosłam". Z pobłażaniem patrzyłam, jak to szaleństwo dotyka mojego młodszego kuzyna, choć razem z resztą rodziny cieszyłam się, że "wreszcie czyta chłopak!"
Tak, oczywiście widywałam filmy, ale szczerze mówiąc już po pierwszym pogubiłam się szybko w nieznanej fabule i strasznych obrazkach, więc porzuciłam.

A teraz?
Po pierwsze nauczyłam się wreszcie słuchać książek przy pracy. Mam to szczęście, że praca taka, że mogę umysł wysyłać do świata równoległego, gdy ręce coś tam dłubią. 
Po drugie nowoczesność zawitała do zagrody mojej głowy i nauczyłam się do tej świeżej przyjemności wykorzystywać telefon, a więc mieć ją w każdej chwili pod ręką!
Po trzecie moment był taki, że wolałam umysł wysyłać do świata równoległego niż pozwolić mu hulać samopas. Bardzo się sprawdziło i sprawdza, szczerze polecam.
Po czwarte, choć na HP padło właściwie przypadkiem (żeby tylko wypełnić po trzecie, a kawałek leżał "na dysku" i był pod ręką) to pojawił się argument, który w moim przypadku właściwie nazwać trzeba ostatecznym i podstawowym. Aksjomatem. Głos. Głos Piotra Fronczewskiego. Znamy się nie od dziś i pewnie już wiecie, że mogłabym i książkę telefoniczną w Jego wykonaniu wysłuchać.


I trudno mi właściwie powiedzieć, co bardziej mnie wciągnęło, Głos, czy fabuła. Mistrzowska interpretacja, czy jej przedmiot? Nie umiem szczerze powiedzieć. Choć doceniam wysiłek pani Rowling, który włożyła w stworzenie tego fantastycznego i fascynującego świata, nie jestem pewna, czy gdybym miała sama go czytać, wciągnąłby mnie aż tak bardzo? Albo gdyby czytał ktoś inny? 

Chociaż... Wydawnictwo wystawiło moją fascynację na próbę. Gdy po pierwszych trzech tomach i długim czasie poszukiwania czwartego, drżącymi rekami sięgnęłam do guzika PLAY, usłyszałam Głos, ale całkiem inny. Szczęśliwie pan Wiktor Zborowski również wysoko plasuje się w moim rankingu Głosów, więc przeżyłam to bez większego rozczarowania. Jednak przyjemność z tomu piątego była pospołu przyjemnością z ciągu dalszego historii, jak i powrotu do Głosu Pana Piotrusia.

Póki co całkowicie moja to przyjemność była. Moja własna i osobista. Jestem Matką Okrutną (MO) i jako taka wydałam oświadczenie, że po pierwsze, prawo oglądania filmu będą mieli tylko ci, którzy przeczytają samodzielnie tom pierwszy serii, bardzo proszę, naści, w jakże atrakcyjnym, całkiem nowym, ilustrowanym wydaniu prosto spod choinki (Matka Okrutna i Przebiegła! jeszcze czerpię przyjemność z posiadania w domu tegoż, ha!). Po drugie prawo wysłuchania audiobooka będą mieli tyko ci, którzy patrz punkt pierwszy. (Wydanie oświadczenia wiązało się z pewną partyzantką, którą MO musiała odwalać, jak nie mogąc doczekać się "co było dalej" (a jednak fabuła!) próbowała słuchać po cichutku w domu wieszając pranie lub gotując...).

A poza tym - znając już treść wreszcie - naprawdę zgadzam się z wszystkimi, którzy na ten temat się od lat wypowiadali, że czytelnik powinien rosnąć razem z bohaterem i że to była dobra strona czekania co rok na nową książkę (choć sama nie znoszę takich sytuacji i oczekiwania aż autor podniesie się wreszcie z niemocy twórczej i napisze tom trzeci, panie Rothfuss!). A już dla 5latków to ona zupełnie się nie nadaje, jakoś od pierwszego tomu wzwyż, a u nas słuchanie, poza nielicznymi wyjątkami odbywa się w gronie braterskim.


Dodam jeszcze tyko, że ta moja przyjemność, gdy - już w szponach nałogu - nerwowo poszukiwałam kolejnych części, przyjęła formę wypasionego wydania wszystkich tomów w jednym pudełku. 12 płyt, 130 godzin! Na marginesie dodam, że okazało się to także formą najbardziej korzystną ekonomicznie (polujcie na okazje!).



Harry Potter I-VII wydanie specjalne MP3
Joanne K. Rowling
czytają: Piotr Fronczewski, 
Wiktor Zborowski
wyd. Media Rodzina
12 płyt MP3
czas nagrania: 130 godzin

2 komentarze:

  1. A u mnie na odwrót. Czytałam w czasach potteromanii, nałogowo, pod ławką, na wykładach, po angielsku jeszcze, bo nie było po polsku. Wyrosłam. Przemyślałam. Po ostatnim tomie ostatecznie znielubiłam. Rozczarowałam się. Najstarsza przeczytała trzy tomy. Nie jest fanką.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja się cieszę, że przeczytałam (wysłuchałam) wreszcie. Ta historia już na stale weszła do (pop?)kultury i naprawdę czasem czułam, że brakuje mi "tła kulturowego". Ale jest to wszak opowieść dla dzieci/młodzieży - czasami sa w niej uproszczenia, czasami jest mocno przewidywalna, ale jednak nie zawsze. No i jednak wciąga :)

      Usuń