Prawdopodobnie to dla nich nawet lepiej, gdy ich książki nieco je przerastają. Książki dla dzieci powinny zawsze, podobnie zresztą jak i ich ubrania, pozostawiać możliwość dorośnięcia do nich; a książki dodatkowo powinny stanowić bodziec do tego dorastania.
J.R.R. Tolkien

wtorek, 4 października 2011

O dinozaurach

Czy to ja pisałam, że nie lubię dinozaurów i nie będę krzewić, karmić i hodować ich w domu moim?...
Och, ludzie piszą, co im ślina na klawiaturę przyniesie, a internet wszystko przyjmuje...
Co więcej, niedługo będę już swobodnie żonglować tymi bajeranckimi nazwami. Kupuję z lubością figurki. Ba, mam nawet swojego ulubieńca. To stegozaur. Chociaż ankylozaury też lubię. To te, które maja buławę na ogonie. Np. saichania, taka z kolcami. Stasiek najbardziej lubi tyranozaury i allozaury, bo zwykle maja otwarte paszcze z zębami...
No dobrze. Poziom mojej dinozaurzej edukacji wzrósł wraz zakupieniem pewnej ...książki. Księgę te wyszukał sam Stasiek, a sięgnął po nią zapewne z dwóch powodów: jest o dinozaurach i była największa w całej księgarni. Rozmiar rzeczywiście ma słuszny - 36 x 30 cm, 1,5 cm grubości. Wszystko o dinozaurach. Ku mojemu zdumieniu (po pierwszej reakcji pt. nie kupię takiej wielkiej i ciężkiej książki o dinozaurach, mamy daleko do domu i jedziemy tramwajem!) po pobieżnym przejrzeniu na miejscu, księgę zakupiliśmy. (Należy odnotować, że Stasiek dzielnie taszczył ją do i z tramwaju). W domu mój zachwyt nad książką  - ku jeszcze większemu zdziwieniu -  wzrastał, spodobała się ona także Tacie, który nawet nie zatroskał się że taki ciężar obciąży nadmiernie nasze wątłe stropy.
Wnętrze wygląda tak:



Żadnych ociekających krwią pysków, żadnych wnętrzności na wierzchu (a widziałam już kilka książek o dinozaurach...). Głównie podział systematyczny, krótki, zwięzły opis, do tego fajna, przejrzysta ilustracja, a obok zarys sylwetki gada zestawiony z sylwetką człowieka dla uzmysłowienia wielkości. Pomiędzy systematyką strony z opisami poszczególnych okresów i miejsc życia wielkich gadów, pracy paleontologów, jest też co nieco o początkach życia na ziemi.


Dodatkowe atuty książki wymieniane przez Staśka (oprócz tego oczywiście, że JEST O DINOZAURACH!) - zdjęcie wybuchów na słońcu, ilustracja przedstawiająca zderzenie planet, rysunek wybuchającego wulkanu i wielkie zdjęcie najprawdziwszej czachy.
Minus - zdecydowanie mała poręczność równa byciu mocno narażoną na urazy i wypadki (z rąk), aczkolwiek porządne wykonanie wróży nie najgorzej.

Nie wiem, jak książka wypada merytorycznie, nie jestem paleontologiem, ani nawet herpetologiem, ale na laiku robi wrażenie kompetentnej. Informacji nie za dużo, nie za mało, wydaje się, że niewiele gdybania np. na temat "towarzyskości" poszczególnych gatunków czy uczuć (widziałam już także kilka filmów). Przede wszystkim - fajne encyklopedyczne ilustracje bez zbędnej fabularyzacji (aczkolwiek zapewne z pewną dozą konfabulacji). Teraz Stasiek podziwia ilustracje (a my dokształcamy się, żeby odpowiadać na pytania), za chwilę pewnie większą uwagę zacznie przywiązywać do tekstu i informacji, o ile dinomania potrwa dłużej. Myślę, że książka "starczy" na długo. Szczerze polecamy (zwłaszcza, że można ją upolować w tanich księgarniach za połowę okładkowej ceny!).

 



Dinozaury i inne prehistoryczne gady. 
Kompletny przewodnik
Chris McNab
wyd. Papilon 2006 
oprawa twarda

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz