Prawdopodobnie to dla nich nawet lepiej, gdy ich książki nieco je przerastają. Książki dla dzieci powinny zawsze, podobnie zresztą jak i ich ubrania, pozostawiać możliwość dorośnięcia do nich; a książki dodatkowo powinny stanowić bodziec do tego dorastania.
J.R.R. Tolkien

piątek, 30 września 2011

Wirusy i bakcyle

 - Jesteśmy głodni! - powiedział Gronkowiec. - Mamy dosyć siedzenia na tym śmietniku. Może by tak mały napadzik?
Pałeczka przestała się opalać.
- Napadzik, mówisz? Czemu nie! Mnie też się tutaj nudzi.
Trafiłam ostatnio na świetne książki o wnętrzu ludzkim. Tym jak najbardziej wewnętrznym acz nie duchowym ;) Wydane już jakiś czas temu (więc być może wszyscy już o nich wiedzą, a tylko dla nas to odkrycie), w całości polskie - Anny Zgierun dwie historie z serii ''Drużyna majora Limfocyta" - Inwazja wirusów i Wielki napad. Z nowoczesnymi i dynamicznymi ilustracjami (i opracowaniem graficznym całości) Anny Niemierko (Kazio i Nocny Potwór).




Rozważam ostatnio zakup jakiejś monografii traktującej o ludzkim ciele, a te książki świetnie będą ją uzupełniały. No i jak znalazł na sezon jesiennych katarów i gryp.
Pierwsza jest o ataku wirusów - o tym jak dostają się do organizmu, przejmują kontrolę nad komórką i się reprodukują, żeby dokonać totalnej inwazji. W drugiej atakują bakterie przedzierając się przez wyrwę w skaleczonym kolanie i planują ... totalna inwazję? Oczywiście oba ataki zostają udaremnione przez dzielnych obrońców organizmu (nazwanego Planetą Antro) - w pierwszym przypadku przez emerytowanego limfocyta na spacerze.
Historie te są krótkie, opowiedziane w tonie sensacyjnej relacji z Akcji. Na marginesie mają komentarze, które wyjaśniają, co naprawdę dzieje się w organizmie w wypadku ataku wirusów i bakterii. Oraz - uwaga - miód na matczyne gderanie! - że mycie rąk niszczy całe wrogie tałatajstwo. (Nie jest to książka poprawna politycznie dla tych, którzy uważają, że szczepienia nie są konieczne, bo i o nich jest mowa jako zapobieganiu i "uczeniu" systemu odpornościowego).

Spodobały nam się te książki, naprawdę. I piszę nam, bo o ile ja zadowolona ze zdobyczy myślałam, że upchnę na półce na potem, bo to jeszcze ciut za wcześnie (na moje oko 5+, 6+?), o tyle Stasiek jak tylko zdybał natychmiast kazał sobie przeczytać. I nie raz. I zadawał pytania. I kazał sobie włączyć " Było sobie życie" (z którego, bądźmy szczerzy, jeszcze niewiele łapie, ale ma jakieś swoje ulubione odcinki). Myślę, że do jego wyobraźni trafia przekaz w formie inwazji czy napadu, obcych na naszych. Tropienia, śledzenia i oczywiście zwycięstwa dobrych. I choć pewnie całość przekazu jeszcze mu umyka (i nie bawią - jeszcze - niektóre sytuacje), książki budzą jego zainteresowanie. I o to chodzi.

Dodam jeszcze, że wydawnictwo Multico, które owe książeczki wydało, otrzymało za Inwazję wirusów w 2008 r. wyróżnienie Donga (polska sekcja IBBY) "za udane połączenie treści dydaktycznych z dynamiczną szatą graficzną".





Inwazja wirusów
Anna Zgierun 
opracowała graficznie Anna Niemierko
wyd. Multico 2007
oprawa twarda
tekst = obrazki 





Wielki napad
Anna Zgierun 
opracowała graficznie Anna Niemierko
wyd. Multico 2008
oprawa twarda
tekst = obrazki

1 komentarz:

  1. Oj, widzę, że i mojemu Frankowi przypadłyby te książeczki do gustu :)
    pozdrawiam
    m.

    OdpowiedzUsuń