Prawdopodobnie to dla nich nawet lepiej, gdy ich książki nieco je przerastają. Książki dla dzieci powinny zawsze, podobnie zresztą jak i ich ubrania, pozostawiać możliwość dorośnięcia do nich; a książki dodatkowo powinny stanowić bodziec do tego dorastania.
J.R.R. Tolkien

poniedziałek, 3 sierpnia 2015

Czerwony i zielony

Pozostając w kręgu książek, na które już trochę za późno, niestety... Sama nie wiem, dlaczego akurat ta przyszła mi do głowy. Może dlatego, że wróciłam z miasta, które ludzika z sygnalizatora (ludziki? podobno jest ich dwóch) uczyniło jednym ze swoich symboli i który, przyznaję się, wabił mnie z tysiąca pomysłowych pamiątek.




Ujęła mnie plastyczna strona książki. Treściowo też w sumie fajna, ale wiekową grupę docelową Brat opuścił jakoś 2 lata temu prawie. Oczywiście rzucił okiem, na szczęście on z zapałem rzuca okiem na każdą książkę, którą mu pokażę, ale nie zapadła mu ona zbyt długo w pamięć i chęć czytania/oglądania. W sumie rozumiem. Jak wspominałam, ze dwa lata (co najmniej) spóźniona. Trudno. Ale za to jaka ładna. Czerwony i zielony Gabriela Gaya.


Kreska plus plama, wyważone kolory, jakiś taki ...amerykański nastój (cokolwiek miałabym na myśli), komiks i malarstwo w jednym. No ładne po prostu i przyjemne w odbiorze. A może to ten kolor nieba, ulubiony, o takiej porze pomiędzy. W  każdym razie jedno z lepszych przedstawień wielkiego miasta, jakie miałam ostatnio okazję oglądać.




Treść? Otóż w sygnalizatorze świetlnym mieszkają dwa ludziki zarządzające ruchem na ulicy. Okazuje się, że czerwony jest bardzo akuratny i skrupulatny, podczas, gdy zielony ma więcej luzu i nie miałby nic przeciwko przymknięciu okaz na przepisy, kiedy nikt nie patrzy. Wymiana zadań się zaostrza, dochodzi do bójki, wypadku i Bum! zielony ląduje na ulicy. Dosłownie. Korzysta na tym nieco, zwiedza, poznaje świat, nowego kumpla. Jednak mała luka w sygnalizacji zatacza coraz szersze kręgi, chaos w mieście się powiększa, aż w końcu zielonemu grozi prawdziwe niebezpieczeństwo. Na szczęście z pomocą przychodzą przyjaciele, zarówno nowy, jak i stary, dla którego koniec końców przyjaciel (może brat?) okazuje się ważniejszy od porządku, dyscypliny i zajmowanego stanowiska. I wszystko się dobrze kończy.

A ja czasem zastanawiam się, czy to opowieść o sygnalizatorze świetlnym, podejściu do swoich obowiązków, zasadach - ich potrzebie i ich łamaniu, czy o człowieku, z wyraźnym wskazaniem na rodzica, w którym czerwony służbista dyskutuje niejednokrotnie z zielonym luzakiem... Na szczęście zasady panujące w domu nie muszą być aż tak skrupulatnie przestrzegane, jak zasady ruchu drogowego... A w wakacje zielony zdecydowanie częściej stawia na swoim.






Gabriel Gay
Czerwony i zielony

Wyd. Widnokrąg 2014
oprawa twarda
ilustracje > tekst

1 komentarz:

  1. A u mnie ciągle na czasie - (wiek 4 lata z kawałkiem) też uwielbiam klimat tej książki (może z powodu męża raczącego się namiętnie Ulicami San Francisco)

    OdpowiedzUsuń