Prawdopodobnie to dla nich nawet lepiej, gdy ich książki nieco je przerastają. Książki dla dzieci powinny zawsze, podobnie zresztą jak i ich ubrania, pozostawiać możliwość dorośnięcia do nich; a książki dodatkowo powinny stanowić bodziec do tego dorastania.
J.R.R. Tolkien

poniedziałek, 28 listopada 2016

Elementarz



Brat uczy się czytać. Taka kolej rzeczy, jak ktoś jest Pierwszoklasistą. No więc uczy się i nawet mu idzie. W domu powinien ćwiczyć. Ćwiczymy więc czytanie. Najpierw w szkolnej czytance (Tropiciele). Jednak cóż to za nauka, gdy wyrazów do czytania tam jest trzy na krzyż, więc po pierwszych dwóch kolejkach już nie bardzo wiadomo, czy ćwiczymy czytanie, czy dobrą pamięć...
Zaczęłam więc poszukiwania innej czytanki. Nie możemy sięgać jeszcze po książki-książki, bo przeszkadza nam w tym brak znajomości wszystkich liter.
Początkowo ratowałam się sylabowym dominem, ale nudno tak, niekolorowo i bez obrazków.

Przy okazji Targów Książki rozglądałam się więc za elementarzem. Jakoś zupełnie nie ciagnęło mnie do wznowień elementarzy niegdysiejszych, reprintów, falskich i innych takich. Widać do tej literatury sentymentu nie mam. Jednak na stoisku Egmontu wypatrzyłam Elementarz współczesny, ze znajomym logo Czytam sobie. I nawet nie chodzi o to, że jakoś bardzo lubiliśmy (ze Staśkiem) tę serię. On najbardziej z niej cenił podserię z faktami, reszta jakoś nie wchodziła. Mnie jednak sam pomysł książeczek o różnym stopniu zaawansowania czytelniczego i mądra ich konstrukcja formalna oraz oczywiście ilustracje bardzo się spodobała.



Elementarz stworzony wg tej samej zasady, w kolejności literowej zbliżonej do szkolnej, za to z o wiele szerszym zasobem słów niż proponowała szkolna czytanka też mi się spodobał. I papier ma miły i ciepły taki. No i oczywiście ilustracje. Tych samych ilustratorów (wielu ulubionych naszych), co seria, często z fragmentami historii z książeczek, nawet naszej ulubionej o wyprawie Amundsena. Widzę w tym nową szansę dla serii - skoro niektórych bohaterów poznamy w Elementarzu, to może i po książeczki potem Brat chętniej sięgnie (zwłaszcza, że nie od dziś objawia inne preferencje czytelnicze niż Stasiek).


No, ale to mnie się spodobało. Co na to Brat. Ponieważ nowe książki zawsze są oglądane przez niego z chęcią i zainteresowaniem od deski do deski tak było i tym razem. Spodobało mu się, rozpoznał Robota Roberta, który był chyba pierwszą czytanką, którą przeczytał mu Starszy Brat. Ucieszył się. Z przychylnością podszedł do pomysłu, że jest to książka do nauki czytania i będzie czytana ...przez niego. Zaczął czytać. 

...Efekt jest taki, że nie chce w ogóle używać szkolnego podręcznika do czytania...

Mam więc nadzieję, że wprawki w klasie i słuchanie czytających na lekcjach kolegów wystarczą do opanowania obowiązkowego materiału.

Jedną z rzeczy, która mnie ujęła na początku była jedna z pierwszych "czytanek". Okazuje się, że nawet gdy zna się tylko dwie samogłoski, można przeczytać stworzoną z nich historię!


Tak więc wszystkim Początkującym Czytaczom serdecznie polecamy czytać sobie Elementarz.

Aaaa! Na samym końcu Elementarza ukrywa się w tajemnej kieszonce malutki zeszycik do pisania sobie literek, potem zdań całych. Szczerze mówiąc nie zauważyliśmy go w ogóle na początku i odkryliśmy całkiem niedawno, że on tam jest.


Elementarz współczesny
Czytam sobie
opracowanie merytoryczne Anna Boboryk
opracowanie graficzne Dorota Nowacka
ilustracje: Ewa Beniuk-Haremska, Zosia Dzierżawska, Emilia Dziubak, Jana Jung, Diana Karpowicz, Tomek Kozłowski, Daniel de Latour, Dorota Łoskot-Cichocka, Marianna Oklejak, Ewa Poklewska-Koziełło, Joanna Rusinek Agnieszka Żelewska
wyd. Egmont 2015
oprawa twarda
ilustracje = tekst

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz