Przedświątecznie nadchodzą paczki i paczuszki, kurierzy tłoczą się w bramie...
No dobra, trochę przesadzam. Ale tylko trochę ;) Odebrałam dziś miłe książkowe zamówienie, do którego pretekstem był prezent dla P. ale dziwnie czemuś nie zmieściło się do jednej torby :D Mam teraz dylemat, czy zapakować cześć tego pod choinkę (ze swoim imieniem oczywiście) czy już rzucić się i konsumować. Ciężka decyzja. Na początek wybieram jedną książkę z kupki nowej.
Fajna książka z tych dziwnych, której ilustracje bardzo mi się spodobały i dla nich głównie ją mam. A i historia okazała się bardzo ciepła i miła. Choć interpunkcyjna ;) i niejednoznaczna, ale pewnie dzięki temu starczająca na dłużej. Opowieść o spotkaniu i przyjaźni, a może o czymś jeszcze, o czymś bardziej? O czymś zupełnie innym? Zupełna dowolność interpretacji.
Był raz sobie Kropek. Nazywał się Kropek, ponieważ był chłopcem.Kropek dowiedział się, że jest Kropkiem, nie Kropką, w chwili, gdy spotkał Kreskę. Trudno powiedzieć, co powiedziało mu, że jest chłopcem, lecz kiedy zobaczył Kreskę...... poczuł się inaczej, niż kiedy się bawił z Dwukropkiem... Wielokropkiem... Przecinkiem... Myślnikiem... Średnikiem.
Nie testowana jeszcze na Staśku (pewnie dopiszę kiedyś jego recenzję), póki co ja upajam się ilustracjami. Warto się dowiedzieć, w co można się bawić z Wielokropkiem albo Myślnikiem :D
No i tylko mam problem z zaszeregowaniem wiekowym...
Jarosław Mikołajewski
Kreska i kropek
ilustrowała Joanna Rusinek
wyd. Austeria, Kraków 2010
oprawa twarda
obrazki > tekst