Prawdopodobnie to dla nich nawet lepiej, gdy ich książki nieco je przerastają. Książki dla dzieci powinny zawsze, podobnie zresztą jak i ich ubrania, pozostawiać możliwość dorośnięcia do nich; a książki dodatkowo powinny stanowić bodziec do tego dorastania.
J.R.R. Tolkien

czwartek, 15 grudnia 2011

Książki dla dziewczyn

Powinnam zapakować i wysłać prezenty, które mają dalej pod choinkę. Jakoś tak się składa, że mimo coraz większego doświadczenia w tematyce książkowej serwowanej chłopakom nie na wiele się ono przydaje w przypadku starszych kuzynek :D W ogóle dookoła (najbliższego dookoła) jakoś same dziewczyny, na szczęście w większości w staśkowym wieku, ale to jednak nie to samo. Nie zawsze. Tak więc czasem staję przed trudnymi wyborami nad literaturą "dziewczęcą". I chociaż daleka jestem od segregacji płciowej, zwłaszcza książek (że jest ona bez sensu Stasiek nie raz mi już udowodnił), to czasem poszukuję czegoś bardziej ...damskiego.

Najpierw trudniejsze. Ośmiolatka samodzielnie czytająca. 
Kupiłam w końcu Anyżową warownię Cornelii Funke. Przeczytałam, żeby nie było. Z przyjemnością, dodam.
Igerna jest córką pary czarodziejów, jej straszy brat chce zostać czarodziejem. Ale ona wolałaby, jak pradziadek Pelleas z Anyżu zostać sławnym ...rycerzem. Za chwilę ma skończyć dziesięć lat, cała rodzina zajmuje się już od pięciu dni wyczarowywaniem prezentu dla niej aż tu... coś z czarami idzie nie tak, rodzice tracą ludzka postać. Na domiar złego pod bramy nadciąga wojsko wrogiego rycerza... Ot, wyzwanie!
Jest więc Przygoda, magia, czarodzieje, rycerze dobrzy i źli, olbrzym, tajemniczy tunel, peleryna niewidzialności, gadający kot i gadające, chodzące i mające humory magiczne księgi.
Lekko, fajnie i z humorem napisana książka dla dziewczyn, które chcą zostać rycerzami. I nie tylko. Znaczy nie tylko dziewczyn i nie tylko rycerzami.





Anyżowa warownia
Cornelia Funke
ilustracje Autorki
wyd. Nasza Księgarnia 2008
oprawa twarda
tekst > ilustracje




Teraz łatwiejsze. Czterolatka.
Znalezione przypadkiem w księgarni, jakieś takie zupełnie inne mi się wydały, nowe i miłe - i pod względem treści i ilustracji. Książeczki o Filomenie francuskiego duetu Simon-Richard. (Laurent Richard to ten, który stworzył postać pieska (misia?) Bali znanego z kreskówek (przynajmniej niektórym znanego...)).
Filomena, tak jak Zosia i Stasiek, jest (chyba) przedszkolakiem. Ma dwóch braci, mamę tatę i króliczkę Piruetkę. I jak to przedszkolaki, ma też życiowe problemy (a my razem z nimi...).
Filomena - najpiękniejszy rysunek jest o tym, co się dzieje w życiu przedszkolaka, gdy ktoś wyrzuci/zniszczy "najpiękniejszy obrazek na świecie". W tym wypadku najpiękniejszy wizerunek konia Pepito jaki powstał do tej pory.


Filomena - bajka na dobranoc zahacza o nastrój świąteczny, bo rodzice zamiast dekorować dom na Święta i piec pierniki postanowili wymalować kuchnię. To jeszcze nic. Twierdzą też, że dziś na dobranoc Filomenie ma poczytać brat... Nie tak powinno wyglądać czytanie na dobranoc, a Filomena dokładnie wie, jak.


Format niewielki i poręczny. Cena także (9,9). We Francji seria ma jeszcze przynajmniej cztery części, więc jest szansa, że i u nas się pojawią. Wydaje mi się, że byłoby warto.

Quitterie Simon 
Filomena - najpiękniejszy rysunek
Filomena - bajka na dobranoc
ilustrował  Laurent Richard
wyd. G+J książki 2011
oprawa twarda
obrazki > tekst


Trzymajmy teraz kciuki, żeby książki okazały się trafione.

2 komentarze:

  1. No fajnie, pierwszą książkę bardzo lubi mój starszy syn, drugą (tzn. serię) - młodszy:) Ale z nich baby!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Też postanowiłam "baby" wyhodować ;)
    korzystając z Okazji kupiłam "Anyżową warownię" i dla nas, póki co poczeka, ale będzie.

    OdpowiedzUsuń