Prawdopodobnie to dla nich nawet lepiej, gdy ich książki nieco je przerastają. Książki dla dzieci powinny zawsze, podobnie zresztą jak i ich ubrania, pozostawiać możliwość dorośnięcia do nich; a książki dodatkowo powinny stanowić bodziec do tego dorastania.
J.R.R. Tolkien

wtorek, 20 grudnia 2016

Grudzień

Druga książka Marcina Szczygielskiego, którą miałam okazję i przyjemność niedawno przeczytać. Książka grudniowa. Książka, która ma swój finał, bardzo mocny finał, w konkretnym momencie Prawdziwej Historii. W grudniu 1981 r. 35 lat temu.

Ale zanim będzie grudzień, TEN grudzień, poznajemy Michała, który jest wychowankiem Domu Dziecka w Siemianowicach. Przynajmniej na początku tam. Poznajemy szczegółowy rozkład dnia takiego domu, typologię wychowanków i nauczycieli, kilka historii, które się Michałowi tam przytrafiły, kilka osób, z którymi się związał. Choć Michał nie lubi się wiązać, bo doświadczenie nauczyło go, że bardziej boli, gdy takie osoby znikają, a zawsze w końcu znikają. Lepiej nie ryzykować. Pierwsza część książki jest zatem opisem typowego, jak mniemam, "bidula" i niezbyt kolorowego życia dziecka nieco bardziej wrażliwego niż przeciętne. A potem jest inny Dom Dziecka. Nietypowy (wtedy, chciałabym wierzyć, że teraz już nie). Prowadzony przez otwartą osobę dbającą o coś więcej niż tyko podstawowe potrzeby wychowanków. Przykładającą wagę do ich uzdolnień, upodobań, możliwości. Druga część jest o budowaniu więzi, o przechodzeniu z indywidualności w zespół, o współpracy.

Ujęło mnie motto książki - słowa Emmy (wypowiadane oczywiście w mojej głowie głębokim głosem Zofii Rysiówny), którymi tłumaczyła Muminkom, czym jest teatr.  Bo jest to też książka o teatrze, jak sam tytuł wskazuje. Niebywale trafne motto, teatr dzieci z Domu Dziecka staje się dla nich rzeczywiście najważniejszą rzeczą na świecie, a innym ludziom pokazuje, jakimi mogliby być, jakimi pragnęliby być - choć nie maja na to odwagi - i jakimi są.

Gdzieś w tle mimochodem toczy się Historia. Historia objawiająca się kolejkami, kartkami, schabem darowanym pani w urzędzie, szeptami, urywanymi rozmowami dorosłych, walizkami pełnymi papierów, transparentami i napisami na murach. Szczygielski opisuje ją słowami Michała jako tło wydarzeń, ale czytelnicy, którzy przecież "wiedzą więcej", odczytają wszystkie te symbole bezbłędnie. A na koniec Historia przestaje być tłem i dramatycznie wchodzi w życie bohaterów.

Dorośli w książce w pewnym momencie próbują wytłumaczyć Michałowi, a razem z nim czytelnikowi, o co chodzi w toczącej się Historii:
...trzeba walczyć o coś znacznie ważniejszego. O wolność. (...) Ludzie się zjednoczyli, a tego nie da się zatrzymać. 
Od tamtego grudnia minęło już 35 lat.

Teatr... postawiłam na półce Ważnych Książek obok dukajowego Wrońca. Przyjdzie kiedyś czas, że chłopaki też będą "wiedzieli więcej" i mam nadzieję, że ją przeczytają. I będziemy o niej rozmawiać.

Książka została nagrodzona w tym roku I miejscem w IV Konkursie Literackim im. Astrid Lindgren na współczesną książkę dla dzieci i młodzieży, w kategorii wiekowej 10-14 lat.

Wydawnictwu dziękuję za książkę.






Teatr Niewidzialnych Dzieci
Marcin Szczygielski
wyd. Instytut Literacki Latarnik 2016
oprawa twarda
książka do czytania

1 komentarz: