Prawdopodobnie to dla nich nawet lepiej, gdy ich książki nieco je przerastają. Książki dla dzieci powinny zawsze, podobnie zresztą jak i ich ubrania, pozostawiać możliwość dorośnięcia do nich; a książki dodatkowo powinny stanowić bodziec do tego dorastania.
J.R.R. Tolkien

piątek, 9 listopada 2012

Mamoko na ulicy Czereśniowej

Ludzie dzielą się na tych, którzy wolą Mamoko i tych, którzy wolą ulicę Czereśniową. Oczywiście jest też jakiś odsetek takich, którzy lubią i jedno, i drugie, ale i tak zawsze okazuje się, że coś wolą bardziej. Jak chyba wolę Mamoko. Moje dzieci ...nie jestem pewna, choć Mamoko na pewno lubią. Kwestia tego, czy wolą pozostaje otwarta. Zresztą badania porównawcze mają utrudnione, bo w ilości dostępnych w domu egzemplarzy wygrywa bezapelacyjnie Mamoko 3:1. Choć jak gdzieś u znajomych/w księgarniach Brat złapie inną porę roku niż nasza, chętnie ogląda. Może to kwestia powiewu nowości, a może rzeczywiście woli?


Jeśliby ktoś nie był zorientowany, podział ulubienia tych książek przebiega na linii ludzie-zwierzęta, upraszczając. Na linii fantastyka - rzeczywistość (też upraszczając). Oraz na linii czasowej. A także, prawdopodobnie, estetycznej (na zasadzie de gustibusów). Mamokowy świat Mizielińskich zaludniają stwory zwierzopodobne, których losy możemy śledzić przez tysiąclecia. Ulicę stworzoną przez Rotraut Susanne Berner zamieszkują ludzie, których poczynaniom towarzyszymy przez rok. 

Oba światy maja dużą siłę ssącą i wciągają wszystkich zainteresowanych.
Ostatnio "na wizycie" z jednakową uwagą Lato na Czereśniowej oglądała roczna Panienka, Brat-Dwulat i Stasiek. Nie powiem, też zerkałam im zza pleców (bo my mamy Jesień). A dziadek (Dziewczynki) podobno spędził nad książką godzinę. U nas jako pierwszy Mamoko 3000 dogłębnie przejrzał chyba tata, zaraz jak tylko doszła.

Mamoko dziś i jutro

W tym miejscu chciałam podziękować pp. Mizielińskim, za to, że idąc za głosem naszych domowych potrzeb umieścili w Mamoku wreszcie goryla (dla Brata). Dokładnie gorylicę w gustownej sukience lila, Klementyne Dużą. A także mega-robota (dla Staśka). 
Mam także zaległe podziękowania za liczne konie w Dawno temu w Mamoko, choć to akurat nie ich zasługa, a czasów, w jakich żyła Zofija Val Kiria...

A co Wy wolicie?






Mamoko 3000
Aleksandra i Daniel Mizielińscy
wyd. Dwie Siostry 2012 
książka kartonowa
książka obrazkowa








Jesień na ulicy Czereśniowej
Rotraut Susanne Berner
wyd. Dwie Siostry 2012
książka kartonowa
książka obrazkowa


Wydawnictwu dziękuję za książki. 


11 komentarzy:

  1. Mamoko! Pierwsze "czytał" przez dwa miesiące wakacji rok temu, drugie dwa miesiące nie dał odłożyć na półkę. W tym roku na wakacje wypożyczyliśmy z biblioteki dwie Czereśniowe. Przejrzał. Sama sobie "czytałam" ;-)
    Na najnowsze Mamoko czekamy az pojawi się w maszej bibliotece.

    OdpowiedzUsuń
  2. Mamy tylko Mamoko, a teraz czekamy właśnie na trzecią część! Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. my nie mamy ani jednej i jakoś mnie kurka nie ciągnie do nich:/choć jak będę w PL przyglądne się im na żywo

    OdpowiedzUsuń
  4. my niby jedno i drugie, córa jedno i drugie, bo ja jednak na Mamoko zerkam z większym entuzjazmem :) ulicy Czereśniowej niczego nie brakuje, ale... no ale Mamoko! mamy Miasteczko..., Dawno temu... i Mam oko na litery :)) a ulicę Czereśniową oglądamy tylko latem, w sensie tylko taka część u nas mieszka :)

    OdpowiedzUsuń
  5. My fanami obydwóch. Chłopiec sam z półki chwyta, otwiera i... zaczyna się fascynujący monolog:) Ale chyba przy Mamoko ostatnio dłużej i więcej czasu spędza:)

    OdpowiedzUsuń
  6. A u nas zdecydowanie ulica Czereśniowa przebija wszystko, nawet dotąd ulubionego Muka. Mam wrażenie, że to przez swoistą monochromatyczność Dziecku Mamoko nie podchodzi...Nie i już.

    OdpowiedzUsuń
  7. Mamoko. Ulica biblioteczna była, ale się zbyła. Miała swoje pięć minut i pa :)

    OdpowiedzUsuń
  8. MAMOKO, MAMOKO, MAMOKO!!! I historia przedsiębiorczej małpki.
    "Widzicie dzieci! Widzicie! Zainwestować, głową ruszyć, a nie z każdą złotówką po ŻELKI do sklepu biec!" ;)
    Pozdrawiamy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O żesz, że nie wpadłam na ten bijący z Mamoka dydaktyzm wcześniej! Wszak od dobrych uczynków i pożądanych postaw społecznych tam się aż roi. Cóż, następne oglądnie odbędziemy z "nowym spojrzeniem".
      Pozdrawiam :)

      Usuń
  9. Zdecydowanie Mamoko wygrywa. :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Fantastyczne :) Uwielbiam tego rodzaju książki dla dzieci, ale niestety u nas ostatnio nawet książki kręcą się wokół tematu jedzenia, ze względu na moje dwa niejadki :P Na szczęście na rynku ich coraz więcej bo wydawnictwa się zorientowały, że jedzenie to jednak problem u dzieci. Już nawet wierszy się uczymy: Bardzo dobra jest pietruszka, zaproś ją do swojego brzuszka (to akurat z innej, podobnej książki jedzeniowej, Pampi na talerzu.

    OdpowiedzUsuń