Prawdopodobnie to dla nich nawet lepiej, gdy ich książki nieco je przerastają. Książki dla dzieci powinny zawsze, podobnie zresztą jak i ich ubrania, pozostawiać możliwość dorośnięcia do nich; a książki dodatkowo powinny stanowić bodziec do tego dorastania.
J.R.R. Tolkien

wtorek, 27 listopada 2012

Sezon na katar

Jestem na bakier z poezją dla dzieci. Z literaturą rymowaną mam na pieńku. Nie jestem do tego znawcą, ani nawet smakoszem. Czasem lubię, prawdopodobnie za rzadko. W dodatku jestem przypadkiem beznadziejnego uwielbienia dla Brzechwy i Tuwima. Wiadomo, że najbardziej podobają nam się te piosenki ... itd. Poezja dla dzieci skończyła się dla mnie gdzieś na Danucie Wawiłow. Jednakowoż, jak już lubię, to lubię. Bardziej rytm niż rym. Najbardziej taki:
Tamta-ratam tarara tara-tam-tam tara-tam-tam.
I w pełni zgadzam się z Emmą:
Ja się nie boje lwa, o nie 
zabijam je co dzień, gdy chcę.
To jest straszne!
Być może moje upodobania wynikają stąd, że jest to jedyna lekcja poezji, jaką dobrze zapamiętałam...

No, ale ileż można czytać Brzechwę, Tuwima i Wawiłow. No dużo, wiem, ale jednak. Niestety, z reguły wszelkie próby "czegoś nowego" owocują rozczarowaniem. Jeśli nie niesmakiem. I znów: Brzechwa, Tuwim, Wawiłow. Czasem inny Leciwy Wieszcz się przemknie cichaczem. Z rzadka, bardzo z rzadka młoda awangarda, ale ona lubiana głównie za to, że wali się w klatę (czy wspominałam, że najbardziej porywa mnie rytm?). A jak coś nagle przypadło nam do gustu i uszu i już, już wydaje się, że nowinka, lata 2000, nowoczesność - to po chwili się okazuje, że wierszyk straszy niż ja. Czyli może jeszcze nie konserwa, ale nowalijka też już nie bardzo. Powiedzmy - małosolny.


Tak jest z jednym z naszych ulubionych wierszy spoza Kanonu Wieszczów. Wiersz to bardzo na czasie, sezonowy. Bo nie dość, że żyrafa ma szyję długą niby listopad to jeszcze katar.
Ryszard Marek Groński napisał Agnieszka Żelewska zilustrowała. Katar Żyrafy.


Kupiłam, bo jak zwykle zawołały mnie ilustracje, a potem przeczytałam i ze zdumieniem stwierdziłam, że nie zgrzyta. Kupiłam już dawno, dawno, Staśkowi. Potem przyczaiła się na półce, skąd wyciągnęły ją niedawno puchate łapki Brata. I znów czytamy. I znów lubimy. I znów wpasowała się w klimat.
W tym tygodniu nawet nie musimy teatralnie udawać kichania.
-Wiele spraw znamy,
które się wloką,
lecz trwa najdłużej katar żyrafi, 
gdy się żyrafie 
a psik przytrafi...
Porównywalnie się wlecze, powiedziałabym, do kaszlu Dwu i Pięciolatka...








Katar żyrafy
Ryszard Marek Groński
ilustrowała Agnieszka Żelewska
wyd. GWP 2004
oprawa miękka
ilustracje > tekst

3 komentarze:

  1. Katar żyrafy - ta wersja z GWP prawie tak stara jak mój starszy syn. I prawie tak długo w naszej biblioteczce;)
    W pierwszej klasie syn zapytany o repertuar na konkurs recytatorski wskazał właśnie ten wiersz!

    OdpowiedzUsuń
  2. No bo fajny on jest :) U nas też datuje się na wczesną młodość Starszaka ;)
    A najfajniej znajdować na półce takie książki "z pierwszego tłoczenia" i jak się potem okazuje, że na egzemplarz drugi działają równie dobrze.

    OdpowiedzUsuń
  3. A mąż ostatnio powiedział "Mam katar...żyrafy"!

    OdpowiedzUsuń