Na narty

Brakuje nam tylko gogli.

Narty - są, kijki - są, kask - jest, rękawice - są, buty narciarskie - są. Kurtka wciąż jeszcze ma niezakrótkie rękawy, spodnie całkiem nowe. Skarpety są, długie i ciepłe.

Brakuje nam tylko gogli.

I Stasiek będzie gotowy do sezonu. Pierwszego narciarskiego sezonu 1a.

Niewielkie przygotowanie praktyczne zdobył już na stokach z tatą i dziadkiem, nawet ja dołożyłam swoje trzy grosze. Podbudowa teoretyczna musiała być oczywiście książkowa. Jak tylko się dowiedziałam, że jest takowa nie musiałam szukać prezentu urodzinowego dla świeżo upieczonego ucznia 1a, klasy o profilu narciarstwo alpejskie.

Louis au ski. Czyli Louis na nartach. Znaliśmy go z plaży, ale okazuje się, że zimą szusuje. Z tatą oczywiście. To znaczy ...na tyle z tatą, na ile z tatą Louisa można robić coś razem...
Początek jest dość wstrząsający:

Potem jest ...różnie, jak to u Louisa. Raz na śniegu, raz pod śniegiem. Na szczęście w najbardziej dramatycznych momentach Louis może liczyć na pojawiającego się znienacka przyjaciela, superprzytulankę o supermocach. Która jest w stanie nakłaść po pysku niedźwiedziowi w ciemnym lesie, panom na wyciągu, którzy zbyt dużo łyknęli "na luz w kolanach", wyplątać Louisa z różowej pańci... No, pojawia się - jak to superbohater - tam i wtedy, kiedy i gdzie jest najbardziej potrzeby. Bardzo go lubię.

A jak już znacie Louisa na plaży, to wiecie, czego się spodziewać i że fajna to ...lektura. Oglądactwo. Bo jak i poprzednio, Louis nie jest gadatliwy. Tzn. nie gada literkami do nas.
Ale może jednak warto dodać, że w porównaniu z plażowym, narciarski Louis jednak trochę bardziej podnosi ciśnienie, momentami przydadzą się mocne nerwy.

...A może to tylko takie moje odczucia, bo rzeczywistość narciarska jest nam dużo bliższa i plażowa??

Louis au ski
Guy Delisle
wyd. Shampooing 2005
oprawa twarda
komiks